- Powiedz nam, Joanno. Od twojej odpowiedzi zależeć będzie wszystko. Powiedz nam, sądowi który cię tutaj sądzi. Czy jesteś w "łasce bożej"?
Joanna poruszyła się, podniosła z kolan i wstała. Jej postać wypełniła komnatę, a kędziory jasnych włosów błysnęły pod kapturem.
- Jeżeli nie jestem, Bóg w swojej dobroci może mi tej łaski udzielić... A jeżeli jestem... w Łasce, Bóg może mnie w niej utrzymać.
Notariusz Boisguillaume, ukryty za zasłoną ze swoim poplamionym inkaustem pergaminem, opowiadał później, że „ci, którzy jej słuchali, osłupieli ze zdumienia”. W pytaniu tkwiła bowiem pułapka. Święta doktryna wyraźnie mówiła, że nikt nie jest pewien, czy jest w Łasce Bożej. Gdyby Joanna odpowiedziała "tak", byłaby winna herezji i wydana na spalenie. Gdyby odpowiedziała, że "nie", przyznałaby się tylko do winy.
Joanna, gdy wyrzekła ostatnie słowo, opadła na posadzkę i zanurzyła się w marzeniu.